Ciąg dalszy historii "wspomnień przeszłości"

środa, 23 lipca 2014

Rozdział III



[ Leah ]

Od wczorajszego dnia chodzę nerwowo i wszystko robię bez najmniejszego zastanowienia. Wszystko przez Gregora. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek go usłyszę a co dopiero zobaczę. Nie sądziłam nawet, że się do mnie odezwie. Mogłam siedzieć cicho i nic nie mówić dzieciom. Żadnej historii  by nie usłyszeli i teraz może miałabym święty spokój. No ale cóż. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Przeżyłam 17 lat z dwójką dzieci i doskonale dawałam sobie radę sama w ich wychowaniu, to nie miałabym dać rady spotkaniu z byłym facetem? Który mnie obraził i stwierdził, ze jak on mógł kochać kogoś takiego  jak ja? W końcu jestem w stanie wszystko znieść, prawda?
Stałam przed szafą i zastanawiałam się w co mam się ubrać. Urwałam się specjalnie wcześniej z pracy, by mieć więcej czasu na przygotowania.
Postawiłam na wygodę. Dżinsy i biała koszulka z krótkim rękawkiem.
Zastanawiałam się, co ja mu powiem kiedy już się spotkamy.  Nie widzieliśmy się tyle lat i co? Powiem mu, że fajne nam wyszły dzieci? Że dalej go kocham pomimo upływu tylu lat? Że doskonale dawałam sobie radę bez niego? Przecież to istne szaleństwo.
Wyszłam z domu, prosząc dzieci by trzymały za mnie kciuki. Byłam dosłownie kłębkiem nerwów. Od poprzedniego dnia prawie nic nie jadłam. Mój żołądek definitywnie się zbuntował. Kiedy już stałam przy kawiarence, w oknie dojrzałam jego postać. Siedział już przy stoliku i czekał na mnie. Nabrałam dużo powietrza, po czym je wypuściłam i złapałam za klamkę drzwi. Weszłam zdecydowanym korkiem i usiadłam naprzeciwko niego.
Nawet trudno było mi powiedzieć, czy się cieszył z tego spotkania czy też nie. Z jego twarzy nic nie mogłam wyczytać.
- Pamiętam ta kawiarnię – zaczął od razu. Dobrze, że pamiętał, jednak teraz ja zastanawiałam się czy to dobrze czy źle.
- Tutaj umówiliśmy się po raz pierwszy. Zadzwoniłeś do mnie i poprosiłeś o spotkanie. Chciałeś mi przekazać parę informacji na temat tego co się dowiedziałeś o pracy medyka w kadrze. Włąśnie w tym miejscu się spotkaliśmy. Konkretniej przy tamtym stoliku siedzieliśmy – palcem wskazałam na pusty stolik niedaleko nas.
- Gloria mi wspominała nie raz o tobie. Nie raz ochrzaniała mnie za to, że skreśliłem cię, choć wszyscy mi mówili, że cię kocham. Nie raz w snach mam jakieś niejasne dla mnie sytuacje i twarze. Teraz wiem, że to była twoja twarz, a sytuacje to pewnie dotyczyły nas. Skocznia, pokoje, spacery… - mówił, a ja zastanawiałam się, co dokładnie miał na myśli. Wyjdzie do knajpy z całą kadrą na piwo? Tańce do białego rana? Oglądanie filmów i szeptanie do ucha, jak bardzo mnie kocha? Noszenie na rękach przed całą kadrą? Tyle pięknych momentów myśmy przeżyli, a on pamięta je tylko wyrywkowo… Szkoda.
- Po tamtym upadku zmieniłeś się. Twoje oczy nie były już ciepłe, mleczno-czekoladowe. Tylko gorzkie i prawie czarne. Nie chciałeś słuchać, nie chciałeś nic sobie przy nas przypomnieć.  Najbardziej zabolało mnie chyba to, jak zaprzeczyłeś, że mnie kochasz! Choć kilka dni wcześniej było zupełnie inaczej. Nigdy mnie w takim razie nie kochałeś, skoro nawet serce  nie poznawało mnie. To bolało, wiesz?! – do moich oczu zaczęły napływać łzy. Znów przypomniałam sobie ten cholerny szpital w Czechach i przed oczami miałam jego, jak leżał na szpitalnym łóżku i mówił stanowczo, że mnie nie zna to tym bardziej nie kocha.
- Ten upadek naprawdę wywołał we mnie wielkie szkody. Fizyczne i psychiczne. – tłumaczył się. Dotknął mojej dłoni, a dreszcze od razu się pojawiły.
Znowu powrót do tej cholernej przeszłości.
- Nic się nie zmieniłaś, mając do porównania tylko twoje stare zdjęcie – powiedział delikatnie, lecz z uczuciem. Zaczęłam się zastanawiać czy to możliwe by po 17 lat jego serce stwierdziło, że ja jestem tą jedyną i to mnie jednak powinien pokochać na stałe, na stare lata.
Głupie i naiwne, wiem. Jednak to właśnie on wywołuje we mnie takie uczucia i rozterki.
- Poradziłaś sobie fantastycznie w wychowaniu bliźniaków. Jesteś świetną matką – kontynuował.
- Skąd ty to możesz wiedzieć, co? Poznałeś ich dopiero dwa dni temu. Nic o nich nie wiesz. Nie znasz ich tak jak ja. Nie wiesz nawet nic o mnie. – mówiłam, wycierając łzy z policzków.
- Chcę to zmienić. Pozwolisz mi się poznać na nowo? I dzieci też? – zapytał  z nadzieją w głosie.
- Tak, jesteś ich ojcem. Masz do tego prawo – powiedziałam i wstałam od stolika.  – Jak będziesz chciał się konkretnie umówić to zadzwoń. Teraz musze już iść, przepraszam – i wyszłam szybko.

W połowie drugi usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Ileż uczuć może wywołać stara miłość?!
W każde urodziny bliźniaków wyobrażałam sobie ten moment, że jest z nimi Gregor. Śpiewa im sto lat i razem wręczamy im prezenty. Uczy ich grać w piłkę, albo zachęca do skakania.
A teraz?



[ Lucas ]

Widziałem  mamę jak wraca. Pech akurat taki, że mam okno na podjazd. Wycierała łzy z policzka i poprawiła włosy, zanim weszła do domu.
Nie usłyszałem też jej standardowego tekstu” Kochani, już jestem. Chcecie kolacji?”, więc od razu domyśliłem się, że nie chce na ten temat z nami rozmawiać.  Chyba zawsze będę się już obwiniał za samopoczucie mamy. Wyszedłem z pokoju i usiadłem na schodach tak, by zobaczyć co robi.
Krzątała się po mieszkaniu, co rusz pociągając nosem. Kiedy usiadła na kanapie to i ja ruszyłem do akcji. Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Zacząłem przepraszać, bo co jak co, ale czuję się za to winny. Gdyby nie ta głupia Camille i jej durnowaty pomysł, nigdy bym nie wpadł na to, by poznać ojca. Bo i po co mi to do życia potrzebne? Przeżyłem bez niego 17 lat to i następne 100 przeżyję.
Mama mnie objęła. Czułem jak się delikatnie trzęsie. Była zdenerwowana, ale w końcu co się dziwić?
- Gregor chce się z wami spotkać i poznać was – zaczęła a ja usiadłem obok niej. Spojrzałem w jej smutne i zaszklone oczy, i tylko westchnąłem.
Nie powiedziała już nic więcej.  Omijała temat swój i naszego ojca. Widocznie to się działo na ich spotkaniu chciała zostawić dla siebie, i ja to doskonale rozumiałem. Już wystarczająco się przed nami otworzyła i opowiedziała o przeszłości. W końcu nie każda matka, chce opowiadać o byłej miłości i każdym aspekcie jaki pamięta z tegoż okresu, prawda?
Tak się zastanawiam, czy ona tego teraz w myślach żałuje?
Ale wiem jedno. Swoim zachowaniem potwierdza tylko to, że wciąż go kocha!
Pewnie dzięki tej opowieści, chciała na nowo przypomnieć sobie ten magiczny dla niej czas. Wrócić choć na chwilę do przeszłości i żyć na nowo tą historią. Tak bardzo ją kocham, za wszystko. Jej poświecenie dla nas. Bo to chyba jest podstawą wszystkiego, każdego najmniejszego uczucia do niej. Jestem szczerą osobą. Mówię o uczuciach bez jakichkolwiek ograniczeń. Nie wstydzę się właśnej mamy, bo to dzięki niej wraz z Camille żyjemy. Ona nie jest taka. Jest szalona, ale jeśli chodzi o rozmawianie o uczuciach to momentalnie się zamyka.  Myślę, że pod tym kątem jest podobna do ojca. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Teraz sam nie wiem co zrobić. Pozwolić ojcu by nas poznał i tym samym nawiedzał nasza mamę, której serduszko zaraz pęknie? Czy może jednak odgrodzić się grubą kreską od tego człowieka i żyć sobie dalej?
Camille pewnie wolałaby tą pierwszą opcję, natomiast ja… chyba wybrałbym ta pierwszą. Ale ja myślę o wszystkich. Dziwnie by było, jakby tylko moja bliźniaczka chciała mieć z nim kontakt.
Boże, dlaczego dałem się w to wkręcić tej kretynce!?

_____
i przybyła nowa perspektywa :)
Wisła <3

2 komentarze:

  1. Niby zwykłe spotkanie, a obudziło w Leah więcej emocji, niż przez te 17 lat jej życia. Jest mi jej trochę szkoda, bo przez ten upadek Gregora jej życie bardzo się zmieniło...przez dłuższy czas przyzwyczaiła się do tego, a teraz znów wspomnienia wracają. I z jednej strony to miłe, że Gregor chce poznać dzieciaki, i chce ją też widywać, a z drugiej - kiedyś wybrał życie bez niej, chociaż tak bardzo chciała by powiedział że ją kocha. Ehhh mam nadzieję, że ona poradzi sobie z tą sytuacją i dzieciaki też xd
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. O Matko! Ileż to spotkanie miało w sobie emocji...Wszystko to, co kumulowało się w Leah przez ostatnie 17 lat, wybuchło. Jej życie zmieniło się diametralnie po upadku Gregora. Po nim, nie tylko on musiał się podnieść, ona również. Szkoda mi jej i tego, że Gregor wcześniej nie próbował podjąć walki sam ze sobą. Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej? Jak widać kawiarnia obudziła w nim pewne wspomnienia...A Leah. Kocha go nadal, mimo upływu lat. Prawdziwa i niepowtarzalna miłość...
    Mam nadzieję, że uda im się stworzyć rodzinę, taką z prawdziwego zdarzenia :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń