Ciąg dalszy historii "wspomnień przeszłości"

niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział IV



 [ Gregor ]

Od kilku dni nie mogę do końca oswoić się z myślą, że mam dzieci. Ja? Gregor Schlierenzauer?! Toż to się w głowie nie mieści.  Śluby brałem aż dwa, ale można rzec że żyłem prawie jak wolny człowiek. Naprawdę nie raz miałem sny. Wyrwane totalnie z kontekstu fragmenty z udziałem pewnej kobiety i mnie. Naszego szczęścia, skoków… Kiedy dowiedziałem się, że to chodziło o Leę… Może Bóg chciał mi uświadomić, że osoba, którą kiedyś skrzywdziłem dalej istnieje? A ja dalej ją kocham swoim sercem, którego nie chciałem słuchać?
Sam nie wiem w co już wierzyć.
Niby się mówi „ Idź za głosem serca”, ale kiedy jednak wybrałem inną drogę to co? Bóg chciał mi dać do zrozumienia, że popełniłem największy błąd swojego życia, przekreślając w czeskim szpitalu Leę?
Chyba zacznę wierzyć w Boga, naprawdę.
Siedziałem właśnie na kanapie i obracałem w rękach zdjęcie Lii.  Chyba faktycznie źle zrobiłem. Spotkanie z bliźniakami miało mi to uświadomić. Oni są chyba moją drugą szansą.
Chyba zaczynam żałować, że odtrąciłem matkę tych wspaniałych dzieci.  Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, co wtedy mną kierowało. Że dlaczego ją odrzuciłem i skreśliłem prawie na wieki wieków.
Wciąż wpatrywałem się w jej zdjęcie i powtarzałem sobie, ze jestem głupi jak but. Straciłem 17 lat na jakieś dwa marne związki, w których puste lale chciały mnie okraść z tego, co mi już praktycznie pozostało.  Straciłem rozum podczas tamtego upadku, tak mi się przynajmniej wydaje. Musiałem! Nie słuchałem nikogo, nawet przyjaciół z drużyny, którzy powtarzali mi, co ja najlepszego zrobiłem. Rodzina to samo.  Wielokrotnie mi o niej mówili, jaka to ona była piękna, miła, fantastyczna, uczynna, skromna i jeszcze znajdzie się pewnie multum innych określeń na nią.
Położyłem zdjęcia na stole i wziąłem telefon do ręki. Wiem, że nie nadrobię tego straconego czasu, ale chociaż będę z nimi od tego czasu, prawda?
Zadzwoniłem do Lucasa. Zapytałem się czy mają dzisiaj czas, gdyż chciałem do nich wpaść. Lii nie widziałem już dwa dni od naszej rozmowy, a dzieci trochę więcej.
- Tak, jeśli chcesz to możesz przyjechać. Camille się pewnie ucieszy jeszcze bardziej. – odpowiedział mój syn, a ja uśmiechnąłem się w duchu. Leah wychowała tą dwójkę na fantastycznych ludzi.
- Świetnie, będę za niecałe dwie i pół godziny –powiedziałem i rozłączyłem się.
Wziąłem wszystkie swoje dokumenty, kluczyki i wsiadłem do auta. Ruszyłem z podjazdu i skierowałem się na Innsbruck.
Podróż przebiegała krótko w rytmach muzyki, przerywanej różnymi faktami ze świata bądź samej Austrii.
Zaparkowałem pod niedaleko parku, przy którym umówiłem się z bliźniakami, kiedy znów nawiedziły mnie fragmentaryczne wspomnienia.  Wspólne spacery. Moje i Lii.
Była wtedy zima, myśmy ubrani w ciepłe kurtki i szaliki, idziemy trzymając się za rękę. Jej perlisty uśmiech, nie raz śnił mi się po nocach.
Ja już chyba doszczętnie oszalałem!
Bliźniaki już na mnie czekały. Przywitałem się z nimi i ruszyliśmy spacerkiem jedną z drużek.
- Mama ci się dalej podoba? – zapytała mnie Camille. Nie powiem, zdębiałem. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć.
- Przyznam szczerze, że opuszczenie waszej matki było chyba moim największym błędem w życiu. Wtedy, kiedy była przy mnie jak się wybudzałem, powinienem był na nowo ją poznać, a  nie od razu odrzucać. – odpowiedziałem poważnie i jak na mnie bardzo szczerze. Otwieram się przy obcych teoretycznie dla mnie osobach, a praktycznie moich dzieciach.  Co za komedia.



[ Lucas ]

Zaczął się weekend, a mama dalej chodzi jakby w swoim cieniu. Prawie się nie odzywa  i w ogóle nie uśmiecha. Mnie coraz bardziej to boli.
W końcu nie wytrzymałem i poszedłem do pokoju siostry. Jak zwykle siedziała i wlepiała swoje maślane oczka do jakiegoś pseudo boysbandu. Rzuciłem się na jej łóżku i nerwowo zacząłem gnieść w rękach poduszkę.
- Mógłbyś zostawić mojego Fredzia? – usłyszałem jej głos i popatrzyłem na nią jak na kosmitę. Nie spodziewałem się tego, że moja rodzona siostra, na dodatek bliźniaczka, będzie nazywać poduszki!
Rzuciłem nią  gdzieś w kąt i popatrzyłem już na nią poważnie.
- Ten pomysł, z poznaniem ojca, to był chyba najgorszy twój pomysł w naszym dotychczasowym życiu, wiesz? - zacząłem
- Czemu tak uważasz? – Cam się odwróciła w moim kierunku i spojrzała na mnie z pełnym zainteresowaniem tym tematem.
- Nie widzisz jak mama teraz cierpi? Widać, że nie jest sobą i ta sytuacja nie bardzo jej pasuje. – oburzyłem się trochę. Jak ja mogę mieć tak ślepą siostrę!
- Widzę, że cierpi, ale już tego nie odkręcimy. Z resztą fajnie jest mieć jeszcze tatę. Zawsze chciałeś wiedzieć jak to jest, nie pamiętasz?
A może i pamiętam, ale co z tego? Ja w przeciwieństwie do Camille, widzę jeszcze inne osoby, niż tylko samego siebie. Pewnie, że chciałem mieć jeszcze kogoś, kto pochwali mnie na święta, za pięknie zagraną kolędę. Właśnie…
- Cam! Talent show! – krzyknąłem, że aż podskoczyła na fotelu.
- Wiem, pamiętam o tym. Od kilku dni na twoim biurku leży nasz repertuar. Nie spojrzałeś tam jeszcze?! – wydarła się na mnie.
- A nie widziałem, o!
Momentalnie uciekłem z jej pokoju i zacząłem przeszukiwać swoje biurko, w celu znalezienia tejże piosenki. Ciekaw jestem co moja kochana siostra wymyśliła.
Kiedy pod stertą materiałów na fakultety, znalazłem piosenkę, aż się zdziwiłem. Lady Antebellum – Just a kiss.
No proszę, jaki fajny wybór! Idealna na podkład akustyczny!
Nim skończyłem się zachwycać, jaka mam udaną całkiem siostrę, ta wpadła do mojego pokoju i obwieściła, że chciałaby zaprosić naszego ojca na ten Talent Show. Nim podniosłem się z krzesła (co długo mi nie zajmuję!) ona już  jak rakieta poleciała do mamy.
Ona jest naprawdę nienormalną zołzą, która nie szanuje uczuć innych!
Przecież nasza rodzicielka załamie się tym pomysłem, a co dopiero, jak będzie musiała usiąść obok niego i znosić jego towarzystwo.
Już współczuje mojej mamie, tego jaką ma głupią i chorą na głowę córkę.
Może ze mnie jest chociaż zadowolona.
_________
Rodzeństwo mi się tu udało, haha. Uwielbiam Lucasa i Camille ^^
Przepraszam za spóźniony rozdział, ale tyyyyyyle się dzieję, że szok. Ah.

3 komentarze:

  1. Hahaha całkowicie się z Tobą zgadzam- Camille i Lucas są świetni :D
    Przekomarzają się, kłócą, wydzierają się na siebie, ale najważniejsze, że w tym wszystkim się kochają :D
    Mi się tam wydaje, że Cam miała bardzo dobry pomysł, żeby zaprosić Gregora na Talent Show...W końcu chce, żeby uczestniczył jak najwięcej w ich życiu i myślę, że Leah też nie będzie miała nic przeciwko temu :)
    Gregor w końcu zmądrzał- winszuję! :D
    Teraz może być już tylko lepiej, prawda?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. oj ta dwójka zdecydowanie wykończy Leah. Nie dość, że musiała ich wychować bez ojca, to teraz przewracają jej zycie do góry nogami. Nie wiem czy pomysł jej córki jest najlepszy, ale może dzięki temu, Gregor na nowo zyska sympatie swojej dawnej miłości. Oby! Bo przeciez widać jak obydwoje się teraz męczą...
    Pozdrówka ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. matko, ale zaległości ;x
    o, ja wolę Camille z naszego kochanego rodzeństwa, i mam nadzieję, że uda jej się (i Lucasowi także) zeswatać na nowo Leah i Gregora :)

    OdpowiedzUsuń