Ciąg dalszy historii "wspomnień przeszłości"

sobota, 11 października 2014

Rozdział IX



[ Lucas ]

Dwa tygodnie czekałem na ten konkretny dzień. Dziś właśnie, tata przeprowadza się do Innsbrucka. Kupił piękny dom niedaleko nas.
Siedziałem przed domem i niecierpliwie wypatrywałem samochód ojca.  Umówiliśmy się, że pomogę mu w układaniu rzeczy,  jak i malowaniu mojego pokoju, urządzeniu i tak dalej. To samo miała zrobić Camille co do swojego pokoju, jednak tym razem wolała znów iść na zakupy. Coraz bardziej się u mnie zadłuża, wredota jedna. Jestem ciekaw kiedy i za co ma zamiar oddać mi te wszystkie pożyczone pieniądze, jak od razu wszystko wydaje. W takich momentach aż żałuje się, że ma się tak dobre serce.
Kiedy na horyzoncie pojawiło się auto taty, momentalnie wstałem. Mama była w pracy, co było dość nietypowe jak na sobotę, jednak musiała wziąć dyżur za chorą koleżankę.
Wsiadłem do prawie pełnego samochodu i przywitałem się z tatą.
- Reszta jedzie za mną – powiedział, a ja się odwróciłem. Zobaczyłem dwie ciężarówki i jeszcze w oddali jedno małe auto dostawcze.
No to będzie zabawa!
Kilka minut dosłownie zajęła nam podróż do nowego domu ojca. Zaparkowaliśmy na podjeździe, kiedy ciężarówki tarasowały drogę w jedną stronę.
Życie, prawda?
Po chwili od drugiej strony ulicy podjechało czarne auto.  Wysiedli z niego mężczyźni, w wieku podobnym do Gregora. Podeszli do nas i uśmiechnęli się do niego. Podali mu rękę, którą im uścisnął.
- Lucas, to moi przyjaciele. Manuel Fettner i Thomas Morgenstern, również byli skoczkowie narciarscy – przedstawił mi ich tata. Również  uścisnąłem z każdym z nich  dłoń.
- To twój syn? – zapytał Manu (jak kazał na siebie mówić), a na co ojciec pokiwał głową.
- To dlatego Leah odeszła z pracy! – powiedział głośno blondyn - Ja ci zawsze mówiłem, że ona jest tą jedyną –dopowiedział przyjaciel ojca, na co on sam zgodnie przytakiwał.
- Po raz pierwszy w życiu miałeś rację. Chciałbym ją odzyskać – zaśmiał się. – Ale teraz do roboty. Mamy sporo do ogarnięcia!
I zaczęła się harówka. Kierowcy ciężarówek również pomagali nam wnieść wszystkie rzeczy do domu.
W głowie cały czas miałem słowa ojca. Że chciałby odzyskać mamę. Teraz nie mam już chyba żadnego powodu by mu nie wierzyć.  Chce być blisko nas, blisko mamy, chce mieć z nami kontakt najlepszy jak tylko się da… On naprawdę kocha mamę. I ja już to wiem i z pewnością on też.
Kiedy mieliśmy chwilę przerwy, przyjaciel taty poszedł na dwór, a ja w domu zostałem sam z Gregorem.
Z racji, że nie widział mamy przez 17 lat, powinien co nie co o niej wiedzieć, prawda? Szczególnie, że mogła się zmienić od tamtego czasu, albo on zapomnieć najbardziej podstawowych o niej rzeczy.
Powiedziałem mu, gdzie mama lubi wychodzić, co robić w czasie wolnym.  Jakie rzeczy lubi, a co ją odstrasza. Oczywiście miałem na myśli, że jeśli chodzi i biżuterię jakąkolwiek, to mama woli taką skromną i subtelną.
- Dzięki, to miłe z twojej strony – poklepał mnie po ramieniu. – Manu wraca z papierosa. Do roboty!


[ Gregor ]

Wiem, że jest środek nocy, jednak dopiero wtedy skończyliśmy przenosić  wszystkie rzeczy.  Odwiozłem już na wpół śpiącego i bardzo zmęczonego Lucasa, i wróciłem do domu
Położyłem się na łóżku w teoretycznie już moim pokoju, kiedy znów zacząłem myśleć o Lii.
Napisałem do niej wiadomość, że wieczorem będę czekał pod jej domem. Że mam dla niej  niespodziankę.
Ciekawe czy odgadnie mój zamysł.
Nie miałem pojęcia co robię. Robiłem to co podpowiada mi serce, a sama Leah powiedziała mi, że mam podążać za sercem, prawda? No to się posłuchałem, chyba pierwszy raz w życiu. Może uznać to za szalone, że to nie dla osób w naszym wieku… ale muszę jakoś naprawić nasze relacje. Przekonać ją, że mi na niej zależy! Że chyba powoli odzyskuję to dawne uczucie, które ją kiedyś darzyłem. Czuję się jak nastolatek, który stara się poderwać fajną „laskę”, z tym, że tą  „laską” jest dorosła kobieta, która wychowała mi dwójkę wspaniałych dzieci.
Zasnąłem, chyba z uśmiechem na ustach.

Następnego dnia, moje przygotowania do wieczoru, zaczęły się prawie z samego rana i trwały dopóki nie wyszedłem, i nie wsiadłem do auta. Ubrałem się w dżinsy i białą koszulę. Wcześniej podjechałem do jubilera po mały drobiazg. Na to zasługiwała od samego początku, jak tylko się poznaliśmy. Pomysł praktycznie rzecz biorąc podsunął mi Fettner.
Czekałem pod jej domem w swoim czarnym Audi. Kiedy wyszła, wysiadłem z auta i otworzyłem jej drzwi. Odgadła mój zamysł. Ubrała się stosownie do miejsca, w które chciałem ją zabrać. Naprawdę pięknie wyglądała. Czerwona sukienka, loki…Wszystko idealnie.
Zaproponowałem jej swoje ramię. Chwyciła je chętnie. Chyba nie zastanawiała się nad tym co robi. Poddała się całkowicie.
Była pod wielkim wrażeniem, kiedy zbliżaliśmy się do restauracji,  tylko dla VIPów, że tak powiem.
Otworzyłem przed nią drzwi i weszliśmy do środka. Kelner zaprowadził nas do zarezerwowanego przeze mnie stolika i usiedliśmy, mając już przed sobą kartę dań.
- Żałuję tych 17 lat jakie przeżyłaś beze mnie. Żałuję tego, co wtedy ci powiedziałem w szpitalu  i nie słuchałem innych. Słyszałaś ostatnio te słowa już wiele razy, wiem. Chcę byś to po prostu wiedziała, że żałuję tego naprawdę.  – wstałem od stolika i uklęknąłem przed nią. Była bardzo zdziwiona moim posunięciem.
- Nie pytaj mnie co robię, bo sam nie wiem. Poszedłem tylko za głosem serca… Leah, chcesz zostać moją żoną? – zapytałem wreszcie, na co ona chyba niedowierzała moim przed chwilą wypowiedzianym  słowom.
Wielu się zdziwi, że po takiej wyboistej drodze do takiej sytuacji można wciąż kogoś kochać.
Nie wiem co wtedy robiło moje serce, nie wiem co robiłem by je zagłuszyć. Nie wiem dlaczego nikogo nie słuchałem.
- Chyba zwariowałam, ale tak! – powiedziała, ze łzami w oczach. Wpiłem się w jej usta, by chwilę później wsunąć jej pierścionek na odpowiedni palec.
Te słowa były dla mnie dowodem, że przez te 17 lat kochała mnie. Miała nadzieję, która przecież umiera ostatnia.
 _______
znów się nie popisałam ;< ale zaczeły się studia, wykłady do późna, owieczka pozostawiona przez rodziców sama sobie i tak ogólny brak czasu nawet na skopiowanie rozdziału i wklejenie go z worda tu.
Wybaczcie. 
I pozostały już tylko dwa rozdziały do końca...tak na marginesie.