Ciąg dalszy historii "wspomnień przeszłości"

środa, 23 lipca 2014

Rozdział III



[ Leah ]

Od wczorajszego dnia chodzę nerwowo i wszystko robię bez najmniejszego zastanowienia. Wszystko przez Gregora. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek go usłyszę a co dopiero zobaczę. Nie sądziłam nawet, że się do mnie odezwie. Mogłam siedzieć cicho i nic nie mówić dzieciom. Żadnej historii  by nie usłyszeli i teraz może miałabym święty spokój. No ale cóż. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Przeżyłam 17 lat z dwójką dzieci i doskonale dawałam sobie radę sama w ich wychowaniu, to nie miałabym dać rady spotkaniu z byłym facetem? Który mnie obraził i stwierdził, ze jak on mógł kochać kogoś takiego  jak ja? W końcu jestem w stanie wszystko znieść, prawda?
Stałam przed szafą i zastanawiałam się w co mam się ubrać. Urwałam się specjalnie wcześniej z pracy, by mieć więcej czasu na przygotowania.
Postawiłam na wygodę. Dżinsy i biała koszulka z krótkim rękawkiem.
Zastanawiałam się, co ja mu powiem kiedy już się spotkamy.  Nie widzieliśmy się tyle lat i co? Powiem mu, że fajne nam wyszły dzieci? Że dalej go kocham pomimo upływu tylu lat? Że doskonale dawałam sobie radę bez niego? Przecież to istne szaleństwo.
Wyszłam z domu, prosząc dzieci by trzymały za mnie kciuki. Byłam dosłownie kłębkiem nerwów. Od poprzedniego dnia prawie nic nie jadłam. Mój żołądek definitywnie się zbuntował. Kiedy już stałam przy kawiarence, w oknie dojrzałam jego postać. Siedział już przy stoliku i czekał na mnie. Nabrałam dużo powietrza, po czym je wypuściłam i złapałam za klamkę drzwi. Weszłam zdecydowanym korkiem i usiadłam naprzeciwko niego.
Nawet trudno było mi powiedzieć, czy się cieszył z tego spotkania czy też nie. Z jego twarzy nic nie mogłam wyczytać.
- Pamiętam ta kawiarnię – zaczął od razu. Dobrze, że pamiętał, jednak teraz ja zastanawiałam się czy to dobrze czy źle.
- Tutaj umówiliśmy się po raz pierwszy. Zadzwoniłeś do mnie i poprosiłeś o spotkanie. Chciałeś mi przekazać parę informacji na temat tego co się dowiedziałeś o pracy medyka w kadrze. Włąśnie w tym miejscu się spotkaliśmy. Konkretniej przy tamtym stoliku siedzieliśmy – palcem wskazałam na pusty stolik niedaleko nas.
- Gloria mi wspominała nie raz o tobie. Nie raz ochrzaniała mnie za to, że skreśliłem cię, choć wszyscy mi mówili, że cię kocham. Nie raz w snach mam jakieś niejasne dla mnie sytuacje i twarze. Teraz wiem, że to była twoja twarz, a sytuacje to pewnie dotyczyły nas. Skocznia, pokoje, spacery… - mówił, a ja zastanawiałam się, co dokładnie miał na myśli. Wyjdzie do knajpy z całą kadrą na piwo? Tańce do białego rana? Oglądanie filmów i szeptanie do ucha, jak bardzo mnie kocha? Noszenie na rękach przed całą kadrą? Tyle pięknych momentów myśmy przeżyli, a on pamięta je tylko wyrywkowo… Szkoda.
- Po tamtym upadku zmieniłeś się. Twoje oczy nie były już ciepłe, mleczno-czekoladowe. Tylko gorzkie i prawie czarne. Nie chciałeś słuchać, nie chciałeś nic sobie przy nas przypomnieć.  Najbardziej zabolało mnie chyba to, jak zaprzeczyłeś, że mnie kochasz! Choć kilka dni wcześniej było zupełnie inaczej. Nigdy mnie w takim razie nie kochałeś, skoro nawet serce  nie poznawało mnie. To bolało, wiesz?! – do moich oczu zaczęły napływać łzy. Znów przypomniałam sobie ten cholerny szpital w Czechach i przed oczami miałam jego, jak leżał na szpitalnym łóżku i mówił stanowczo, że mnie nie zna to tym bardziej nie kocha.
- Ten upadek naprawdę wywołał we mnie wielkie szkody. Fizyczne i psychiczne. – tłumaczył się. Dotknął mojej dłoni, a dreszcze od razu się pojawiły.
Znowu powrót do tej cholernej przeszłości.
- Nic się nie zmieniłaś, mając do porównania tylko twoje stare zdjęcie – powiedział delikatnie, lecz z uczuciem. Zaczęłam się zastanawiać czy to możliwe by po 17 lat jego serce stwierdziło, że ja jestem tą jedyną i to mnie jednak powinien pokochać na stałe, na stare lata.
Głupie i naiwne, wiem. Jednak to właśnie on wywołuje we mnie takie uczucia i rozterki.
- Poradziłaś sobie fantastycznie w wychowaniu bliźniaków. Jesteś świetną matką – kontynuował.
- Skąd ty to możesz wiedzieć, co? Poznałeś ich dopiero dwa dni temu. Nic o nich nie wiesz. Nie znasz ich tak jak ja. Nie wiesz nawet nic o mnie. – mówiłam, wycierając łzy z policzków.
- Chcę to zmienić. Pozwolisz mi się poznać na nowo? I dzieci też? – zapytał  z nadzieją w głosie.
- Tak, jesteś ich ojcem. Masz do tego prawo – powiedziałam i wstałam od stolika.  – Jak będziesz chciał się konkretnie umówić to zadzwoń. Teraz musze już iść, przepraszam – i wyszłam szybko.

W połowie drugi usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Ileż uczuć może wywołać stara miłość?!
W każde urodziny bliźniaków wyobrażałam sobie ten moment, że jest z nimi Gregor. Śpiewa im sto lat i razem wręczamy im prezenty. Uczy ich grać w piłkę, albo zachęca do skakania.
A teraz?



[ Lucas ]

Widziałem  mamę jak wraca. Pech akurat taki, że mam okno na podjazd. Wycierała łzy z policzka i poprawiła włosy, zanim weszła do domu.
Nie usłyszałem też jej standardowego tekstu” Kochani, już jestem. Chcecie kolacji?”, więc od razu domyśliłem się, że nie chce na ten temat z nami rozmawiać.  Chyba zawsze będę się już obwiniał za samopoczucie mamy. Wyszedłem z pokoju i usiadłem na schodach tak, by zobaczyć co robi.
Krzątała się po mieszkaniu, co rusz pociągając nosem. Kiedy usiadła na kanapie to i ja ruszyłem do akcji. Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Zacząłem przepraszać, bo co jak co, ale czuję się za to winny. Gdyby nie ta głupia Camille i jej durnowaty pomysł, nigdy bym nie wpadł na to, by poznać ojca. Bo i po co mi to do życia potrzebne? Przeżyłem bez niego 17 lat to i następne 100 przeżyję.
Mama mnie objęła. Czułem jak się delikatnie trzęsie. Była zdenerwowana, ale w końcu co się dziwić?
- Gregor chce się z wami spotkać i poznać was – zaczęła a ja usiadłem obok niej. Spojrzałem w jej smutne i zaszklone oczy, i tylko westchnąłem.
Nie powiedziała już nic więcej.  Omijała temat swój i naszego ojca. Widocznie to się działo na ich spotkaniu chciała zostawić dla siebie, i ja to doskonale rozumiałem. Już wystarczająco się przed nami otworzyła i opowiedziała o przeszłości. W końcu nie każda matka, chce opowiadać o byłej miłości i każdym aspekcie jaki pamięta z tegoż okresu, prawda?
Tak się zastanawiam, czy ona tego teraz w myślach żałuje?
Ale wiem jedno. Swoim zachowaniem potwierdza tylko to, że wciąż go kocha!
Pewnie dzięki tej opowieści, chciała na nowo przypomnieć sobie ten magiczny dla niej czas. Wrócić choć na chwilę do przeszłości i żyć na nowo tą historią. Tak bardzo ją kocham, za wszystko. Jej poświecenie dla nas. Bo to chyba jest podstawą wszystkiego, każdego najmniejszego uczucia do niej. Jestem szczerą osobą. Mówię o uczuciach bez jakichkolwiek ograniczeń. Nie wstydzę się właśnej mamy, bo to dzięki niej wraz z Camille żyjemy. Ona nie jest taka. Jest szalona, ale jeśli chodzi o rozmawianie o uczuciach to momentalnie się zamyka.  Myślę, że pod tym kątem jest podobna do ojca. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Teraz sam nie wiem co zrobić. Pozwolić ojcu by nas poznał i tym samym nawiedzał nasza mamę, której serduszko zaraz pęknie? Czy może jednak odgrodzić się grubą kreską od tego człowieka i żyć sobie dalej?
Camille pewnie wolałaby tą pierwszą opcję, natomiast ja… chyba wybrałbym ta pierwszą. Ale ja myślę o wszystkich. Dziwnie by było, jakby tylko moja bliźniaczka chciała mieć z nim kontakt.
Boże, dlaczego dałem się w to wkręcić tej kretynce!?

_____
i przybyła nowa perspektywa :)
Wisła <3

środa, 16 lipca 2014

Rozdział II



[ Lucas ]

Ten tydzień minął bardzo szybko. Ledwo się zaczął a już skończył. Wiadomo czym było to spowodowane. Dni leciały, a my z siostrą coraz bardziej wyczekiwaliśmy tego dnia w którym pojedziemy do legendy skoków narciarskich – Gregora Schlierenzauera.
Gloria uprzedziła nas, że możemy nie wrócić tego samego dnia, dlatego kazała nam się spakować. Po jednej rzeczy na zmianę. Kiedy wybiła godzina zero, czekaliśmy na nią pod naszym domem wraz z mamą. Ona chyba denerwowała się jeszcze bardziej. W końcu to nie lada przeżycie, skoro dzieci mają poznać swojego ojca po 17 latach, prawda? I na dodatek go wcale nie znają. Tym bardziej, że z opowiadań mamy wynikało, że on się bardzo zmienił.  Nie rozumiem mężczyzn, którym nie podoba się nasza rodzicielka.  Tyle przeżyła z nami, sama ze sobą a przyznam szczerze, że do brzydkich przecież nie należy. Te barany jak zwykle źle patrzą. I do tych baranów zaliczam swojego ojca. Jak on mógł ją ot tak porzucić? Nadal tego nie rozumiem.
Kiedy zjawiła się ciocia, zapakowaliśmy plecaki do jej auta i wsiedliśmy. Pomachaliśmy mamie na pożegnanie i ruszyliśmy.  Usiadłem z przodu by na równi z Glorią mieć wszystko pod kontrolą. Camille jak zwykle grała na MOIM telefonie. Na swój do tej pory nie potrafi uzbierać. Całą kasę wydaje na jakieś bzdury zamiast raz a porządnie zainwestować w komórkę. Ale ona się chyba tego nigdy nie nauczy. Co jak co, ale inteligencję to chyba ja odziedziczyłem po naszej mamie.
Po kilku godzinach dojechaliśmy pod dom szanownego pana Schlierenzauera. Jak to nazwisko teraz tak dziwnie brzmi… Zbyt znajomo.
Wysiedliśmy, biorąc plecaki z bagażnika. Nie powiem. Denerwowałem się tą wizytą. Camille również. Po niej można to jeszcze bardziej zobaczyć niż po mnie.
- Będzie dobrze. Jakby co i tak będę wstawiała się za wami. Macie moje wsparcie. – pocieszała nas Gloria.
Ruszyliśmy w kierunku drzwi. Ciocia delikatnie zapukała i czekaliśmy. Wydawało się jakby trwało to wieczność, choć tak naprawdę trwało dosłownie kilka sekund. W progu pojawił się nasz ojciec. Spojrzał na nas dziwnie, i gdyby nie dojrzał swojej siostry, zapewne zamknął by nam drzwi przed nosem.
- Gregor, musimy poważnie porozmawiać. – zaczęła ciocia, a on wpuścił nas  do swojej villi. Wszędzie wisiały jakieś zdjęcia z zawodów. Trochę dalej stała zamykana na klucz gablotka, gdzie stały najważniejsze jego puchary. Aż przeszedł mnie dreszczyk. Czy mamy prawo wchodzić w czyjeś życie z buciorami?
- Więc o co chodzi? I co robią tu te dzieci? – odezwał się do swojej siostry. Usiedliśmy na kanapie, a on naprzeciwko nas. Odszukałem w plecaku album gdzie schowałem kilka zdjęć. Jego i mamy z czasów jak jeszcze byli ze sobą.
- Te dzieci są twoje, Gregor. Pamiętasz Leę? Dziewczynę, która stała przy twoim łóżku kiedy wybudzałeś się po upadku w Harrachovie, 17 lat temu?
- Może i pamiętam, i co w związku z tym? – rzucił obojętnie.
- Masz z nią dwójkę wspaniałych dzieci. Lucasa i Camillę. To właśnie oni – przedstawiła nas, a on patrzał się na nas, jakby niedowierzając. Takiej reakcji właśnie się spodziewałem.
Podszedłem do niego powoli, wyciągając rękę z albumem. Wziął i zaczął oglądać. Najpierw swoje i naszej mamy, a potem nasze jak byliśmy mali. Gloria dorzuciła jeszcze kilka fotografii z czasów, kiedy nasz ojciec był maluchem.
- Oni są podobni do mnie na tych zdjęciach – stwierdził Gregor i po chwili jego wzrok przeniósł się na naszą dwójkę. Ale on jest bystry!
- Brawo Sherlocku. – skwitowała Gloria – Chciałam ci o nich powiedzieć już 17 lat temu, jednak Leah mi zabroniła. Z miłości do ciebie ciężar wychowania wzięła na siebie. Rezygnowała ze wszystkiego, byś ty mógł żyć z tymi lafiryndami. Teraz to nie ona je zmusiła, tylko same chciały cię poznać.
- Jeżeli pan nam nie wierzy w pokrewieństwo, to wraz z Camillą możemy zrobić testy DNA, dla pewności – odezwałem się.
- Nie ma takiej potrzeby. Skoro Gloria tak mówi, to tak jest. – oddał mi album i ponownie rozsiadł się na kanapie.
- Pan kochał naszą mamę. Historię, którą nam opowiedziała ma przeniesienie na pewne sytuacje, które zostały sfilmowane. Może pan zobaczyć filmiki w internecie. Robi pan kształt litery „L” ze swoich palców, po kilku wygranych konkursach w sezonie 2016/2017.  „L” jak Leah. Pan Pointner i reszta ówczesnej drużyny, również to potwierdzi, że pan kochał naszą mamę – mówiłem a on tylko słuchał i kiwał głową.
- Wybaczcie, ale muszę to sobie przemyśleć i może co nie co poprzypominać. Jak wiecie straciłem po tamtym feralnym upadku pamięć. Mam czasem przebłyski, które kompletnie nic mi nie mówią.
- Jasne, rozumiemy to.  – przytaknąłem. Siostra trzymała moją rękę i ściskała ją coraz mocniej. Nie czuła się tu zbyt komfortowo. Bała się chyba tego człowieka, który jest naszym ojcem. Chyba zaczęła wątpić w to, że on kiedykolwiek przypomni sobie mamę i uczucie, które ich wtedy łączyło.


[ Camille ]

Gloria po rozmowie z naszym ojcem ( do tej pory nie powiedział nam jak mamy się do niego zwracać) zakomunikowała nam, że dzisiaj u niego nocujemy. Przygotował nam pokoje, jednak ja wolałam spać z bratem. Bałam się nowych miejsc, dlatego Lucas nic nie miał przeciwko temu. Uwielbiam to, że jest taki kochany. Mama miała rację, mamy tylko siebie i o siebie nawzajem musimy się troszczyć. A raczej Lucas o mnie. Bo to on jest chłopakiem.
Przez długi czas nie mogłam zasnąć. Na końcu korytarza spał mój ojciec. To było dość dziwne uczucie. By zagłuszyć swoje myśli, założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Zasnęłam szybko, choć wcześnie rano się obudziłam.
Żeby nie zbudzić brata, który sobie spał po drugiej stronie łóżka, wstałam jak najciszej się tylko dało.
Wyszłam z pokoju, myśląc, że wszyscy również śpiąc, jednak się myliłam. Zeszłam do kuchni, w której już gospodarzył mój ojciec. Posłał mi niezbyt szeroki uśmiech i zaproponował kanapkę.  Z racji, że ja zawsze jestem głodna, to poczęstowałam się.  On wstawił jeszcze wodę na herbatę.
- Zwykłą czarną czy może jakąś smakową?
- A jest może brzoskwinia-mango? – zapytałam, a on przyjrzał mi się jeszcze bardziej. Pokiwał głową i chwile później zalał ją w kubku.
- To jest również moja ulubiona herbata – zaczął, kiedy właśnie brałam łyk gorącej cieczy. No cóż. Można się było tego w sumie spodziewać, że prócz podobnych zdjęć z dzieciństwa i poniekąd charakteru, będziemy mieli coś więcej wspólnego.
Potem zapytał się mnie o coś, co kompletnie wybiło mnie z rytmu. Wspomniał o mamie i tego, czy mogłabym mu podać jej numer telefonu, bo chciałby się z nią spotkać i po prostu porozmawiać.
Kiwnęłam głową i podałam mu rząd cyfr, które zapisywał na swoim I-phonie.
Podziękowałam mu serdecznie za śniadanie. Starałam się raczej zwracać bezosobowo. Gdyż formułka „pan” jakoś mnie od razu peszyła.
Kiedy tylko ciocia i Lucas wstali oraz zjedli śniadanie, wyruszyliśmy w podróż do Innsbrucka.  Jednak nie mogłam się powstrzymać z jedną rzeczą. Mianowicie, jak nikt nie patrzył, wyciągnęłam z plecaka brata, zdjęcie, gdzie Gregor i nasza mama, obejmują się nawzajem i pozują do zdjęcia przed skocznią. Z tłu była data 28 stycznia 2017 Kulm.
Mam nadzieję, że gdy to zobaczy, może coś mu się przypomni. Bardzo bym chciała go bardziej poznać i pomóc mamie. Ona go wciąż kocha, co było przecież widać jak opowiadała nam swoją historię. Fajnie by było, gdyby się zeszli na nowo. Oboje z Lucasem zyskalibyśmy coś, co zostało nam niechcący zabrane.

Wróciliśmy do domu, serdecznie dziękując Glorii za pomoc w poznaniu ojca.
- Nie ma sprawy, kochani. Z waszą mamą naprawdę się lubiłyśmy, więc to dla mnie żaden problem – ucałowała nas w czoła i po pożegnaniu się z naszą rodzicielką, odjechała w kierunku Fulpmes.
Zastanawiałam się, dlaczego nasz ojciec nie jest taki jak Gloria. Szczęśliwy, chętny do pomocy…
- I jak było? – z myślenia wyrwał mnie głos mamy.
Wraz z Lucasem zaczęliśmy jej wszystko ze szczegółami opowiadać.
Widać było, że jego reakcja nie zrobiła na niej żadnego wrażenia. Spodziewała się tego.
- Widząc wasze zdjęcia powiedział, że czasem ma przebłyski pamięci, jednak bez konkretnych sytuacji. – odezwał się bliźniak.
Mama trochę poszerzyła oczy. Wdziałam w nich taką małą iskierkę, która pojawiała się wtedy gdy mama miała odrobinę nadziei, na cokolwiek. Ale nadzieja. Słowo klucz.
Przemilczałam temat, że Gregor ma jej numer telefonu.  W każdej chwili może zadzwonić, a ona odebrać.
Później powiedziałam o tej sytuacji bratu, a dosłownie kilka sekund później, usłyszeliśmy tłuczone szkło w kuchni, a ciutke wcześniej dzwoniący telefon.
Szybko zbiegliśmy do pomieszczenia, gdzie znajdowała się mama.
Rozmawiała niepewnie przez komórkę, obserwując to co właśnie zrobiła.
- To może w kawiarence na Rosenstrasse? – zaproponowała. To na pewno dzwonił tata. W innym przypadku nie wspomniałaby o tej konkretnej kawiarence.
Rozłączyła się i spojrzała na nas, jakbyśmy byli czemuś winni.
- Które z was podało mu mój numer telefonu? – zapytała, starając się sprzątnąć kawałeczki porcelany, która się chwilę temu potłukła.
Niepewnie podniosłam rękę. Ona tylko westchnęła i powróciła do sprzątania. Pomogłam jej w tym, a brat kręcił głową. Tylko ja to widziałam, na całe szczęście.
Chyba zrobiłam najgłupszą rzecz na świecie, podając mu ten cholerny numer.
Ale ja dalej mam nadzieję, że oni ze sobą  będą. Tak bardzo bym chciała!
Choć wiem, że chcieć to nie zawsze móc, ale spróbować nigdy nie zaszkodzi!
 ________
Perspektywa blixniaków nie zawsze będzie, ale będzie. Będą mieszane perspektywy, raz Gregor z Lucasem, albo Gregor z Leą... czaicie, nie? :)
Dumna ze zwycięstwa moich Niemców na mundialu. Należało im się  <3
Do następnego :*

środa, 9 lipca 2014

Rozdział I



[Lucas]

W sumie pomysł, ze znalezieniem ojca, do głupich nie należy…ale ciężko jest znaleźć adres, kogoś kto już nie jest w sportowym świecie. Teraz nazwisko „Schlierenzauer” nabrało zupełnie innego znaczenia dla mnie. Lubiłem skoki, oglądaliśmy je zawsze. Kiedy słyszałem, że nikt nie bije rekordów  Gregora Schlierenzauera, bo są na to za słabi, uznawałem go wtedy za wybitnego człowieka, co w świecie sportu zrobił przeogromnie wiele. Teraz będę patrzył na to z tej strony, że to był mój ojciec. To on ustanawiał nowe rekordy, których nikt nie jest w stanie pokonać. Czy to pewnego rodzaju duma z  nieznanego osobiście człowieka? Możliwe.
Zszedłem na dół do salonu, gdzie siedziała mama i gotowała nam obiad. Ryż z kurczakiem, czyli dziś na pewno jest sobota.
Usiadłem przy stole i starałem się ułożyć sobie co nie co w głowie, by inteligentnie i mądrze zacząć rozmowę. Ja byłem tym bardziej ułożonym, mądrzejszym chłopakiem, natomiast moja siostra zdecydowanie bardziej szalona i nienormalna. Tak, to są dla niej genialne określenia.
- Ekhem- usłyszałem chrząknięcie. Spojrzałem na mamę, która patrzyła się na mnie. – Co jest kochanie? – zapytała i usiadła obok mnie.
- Słuchaj. Z Cam wpadliśmy na taki pomysł, że chcielibyśmy poznać ojca. Oboje jesteśmy ciekawi jaki jest i tak dalej. – zacząłem a mama kiwała głową. Wiedzieliśmy, że się zgodzi, ale woleliśmy się upewnić i zrobić wszystko za jej zgodą.
- Nie ma problemu, tylko chciałam was uprzedzić. On zapewne ma swoje idealnie poukładane życie i kiedy wy się pojawicie, nie oczekujcie od niego, że was zaakceptuje od razu. To będzie dla niego ogromny szok, szczególnie, że mnie nawet nie  będzie pamiętał. Pomogę wam w tym. Dam wam numer do jego siostry, Glorii, o której wspominałam. Ona wam pomoże, jeśli wspomnicie jej o mnie. – dotknęła swoją ciepłą dłonią mojej ręki. Nie zabrałem jej. Nie jestem typem, który odrzuca swoją matkę, bo jest „moją starą”. Ona nas wychowała i to jej zawdzięczamy wszystko co teraz mamy.
Nigdy nie uciekałem od niej, kiedy okazywała mi uczucia. Kiedy się przytulała, czy całowała w czoło. Taka jest rola matek. One muszą wiedzieć, że my – jej dzieci, też ją kochamy, a ucieczką pokazujemy tylko jak bardzo mamy to wszystko gdzieś.
- Dzięki za wszystko mamo.  Zobaczymy jak będzie. Postaramy mu się to jakoś delikatnie przekazać, ale myślę że pani Gloria nam w tym pomoże, jak myślisz?
- Na pewno wam pomoże. Zrobi wszystko co w jej mocy. Ona jak was zobaczyła, od razu wiedziała, że Gregor jest waszym ojcem.  Byliście strasznie do niego podobni. Myślę, że pojadę do niej z wami. Porozmawiamy i ustalimy wszystko, dobrze? – zapytała, a ja po prostu się do niej przytuliłem. Ta bardzo ją kocham, że nawet sobie tego nie wyobraża.
Poradziła sobie, wychowując jednocześnie dwójkę niesfornych dzieciaków. Należy jej się chociażby okazywani uczuć, bycie grzecznym czy uczynnym. Poświęciła dla nas swoje życie i karierę fizjoterapeutki w narodowej kadrze skoczków. To wiele.

Udałem się do góry, do pokoju siostry, a tuż za mną mama, z wizytówką w ręku.
Usiedliśmy na jej łóżku i powiedziałem do siostry, że nie musi szukac adresu ojca.
Wytłumaczyłem jej całą sprawę oraz to co ustaliliśmy z mamą. Podała jej wizytówkę, na co Cam ją obejrzała i zwróciła.
- Zadzwonię do niej. Miejmy nadzieję, że nie zmieniła numeru telefonu.
Wzięła słuchawkę do ręki i wybrała numer. Czekała długo aż ktoś odbierze, i kiedy chciała już się rozłączać, usłyszała głos. Wzięła na głośnomówiący i zaczęła rozmowę.
- Czy rozmawiam z Glorią Schlierenzauer? – spytała mama, a głos w słuchawce potwierdził.
- Nazywam się Leah Golberger… Pamiętasz mnie jeszcze?
- Jasne, że tak! Takich jak ty się nie zapomina, oczywiście w pozytywnym znaczeniu… Ile lat to już minęło? – głos tej kobiety, był naprawdę miły i sympatyczny. Miałem dobre przeczucia co do dalszego rozwoju sytuacji. Widziałem jak Camille również nie szczędzi sobie uśmiechania się szeroko.
- Nieco ponad 17 – odpowiedziała mama – Słuchaj Gloria, dzwonię w dość nietypowej sprawie.  Moje dzieci, chciałyby poznać Gregora i oczywiście ciebie. Byłaby możliwość by się spotkać i obgadać  tą sprawę?
- Pewnie, że tak! Chcecie wpaść jutro? Przygotuję jakiś obiad, chętnie poznam twoje dzieci! – uprzejmość tej kobiety była po prostu niemożliwa. Widać, że bardzo chciała nam pomóc, choć nie wiem co.
- Rewelacyjnie. O której?
- Na czternastą. Zapisz sobie adres. Fulpmes 20a. Czekam na was! Całusy! – i rozłączyła się.

Nie mogłem w to uwierzyć. Że już jutro poznam jego siostrę. Być może i nawet zobaczę jego aktualne zdjęcie, a mamę narażę na olejny powrót do przeszłości. Niech to.

[ Camille ]

Już dziś mieliśmy jechać do pani Glorii. Mam nadzieję, że wymyśli naprawdę dobry pomysł byśmy mogli poznać ojca. Nawet nie mogę sobie tego wyobrazić. Zaczynam się bać tego jak na nas zareaguje, jak na przykład wraz z Lucasem staniemy pod jego domem i zapukamy do drzwi. Wygoni nas albo naśle policję. Nie wiem wtedy co by było gorsze, to, że wylądujemy w kiciu razem z bratem czy to, że stracimy szansę na poznanie naszego ojca.
Szykowaliśmy się właśnie do wyjścia, kiedy wraz z Lucasem stanęliśmy przed mamą. Po prostu się do niej przytuliliśmy i podziękowaliśmy z całego serca, że tam z nami jedzie i będzie wracać do przeszłości na nowo. Jedynie w duchu się modlę, by nasz ojciec nie miał nikogo. By był wolny jak ptak i być może nawet zszedł się z mamą. Przecież podczas ostatnich dni, kiedy opowiadała nam tą historię, widać, że wkładała w to całe swoje serce. Dalej go kochała, pomimo jego zmiany i upływu lat.
Chciałabym dla mamy jak najlepiej, Lucas z resztą też. Należy jej się jeszcze odrobina męskiej miłości i nie mam tu na myśli swojego brata.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku Fulmpes. Z tego co wiem od mamy, urodził się tam nasz tata.  Teraz wiemy, że jego siostra tam mieszka, wraz ze swoją rodziną.
Widziałam jak mama nerwowo wystukuje palcami rytm piosenki, która właśnie leci radiu. Denerwowała się tym spotkaniem. I to przez nas.
Jechało się krótko, niecałe 40 minut. Wysiedliśmy pod ogromnym domem, z niebieskimi oknami o białymi drzwiami. W progu już czekała na nas blondynka, nieco starsza od naszej mamy. Przywitaliśmy się z nią, zaraz po tym, jak pani Gloria wyściskała naszą rodzicielkę.
- A więc to są twoje pociechy – uśmiechnęła się do nas. – Jestem Gloria.
- To Camille a to Lucas – przedstawiła nas mama. Zdjęliśmy buty i kurtki, i weszliśmy do salonu, gdzie na stole już były porozkładane talerze i sztućce.
Poznaliśmy również męża Glorii ( nie pozwoliła do siebie mówić pani, tylko albo po imieniu albo po prostu ciocia), Marca, który wydawał się równie sympatycznym osobnikiem.
- Nasz syn, Oliver wyjechał na kilka dni. Taka wymiana międzyszkolna, ze szkołą w Londynie – powiedział i zasiadł do stołu. Myśmy zrobili to samo.
- Więc chcecie poznać mojego brata, a waszego ojca? – zapytała Gloria, a my z Lucasem zgodnie pokiwaliśmy głowami.
- Przeprowadził się do Oberstdorfu jakieś 10 lat temu. Żona, już druga go zostawiła i siedzi tam teraz sam.
Ta nowina bardzo mnie uszczęśliwiła. Lucas spojrzał się na mnie, jakby myślał o tym samym co ja. Nie martw się mamo, uratujemy cię na resztę twojego życia.
- A ma jakieś dzieci? – w końcu odezwała się mama.
- Nie ma. Wybierał sobie takie żony, które były z nim dla pieniędzy, a nie dla miłości i rodziny – Gloria wzruszyła ramionami. – Naprawdę nie pojmuję jak on mógł się tak zmienić, przez ten cholerny upadek.
- Ponoć miał szanse na odzyskanie pamięci, ale jednak chyba tego nie chciał – głos mamy ewidentnie posmutniał, jednak na tyle niedostrzegalnie, że Gloria tego nie zauważyła.
- Ale wiesz co? Mam plan. Myślałam nad nim od wczoraj. Pojadę z Camille i Lucasem do niego. Jestem starsza, i przemówię mu do rozsądku. Na pewno masz w domu jakieś wasze wspólne zdjęcia. Pokażemy mu je.  Potem porównamy przy nim zdjęcia jego z dzieciństwa i bliźniaków. To na pewno do niego dotrze.
- Nie dotarło do niego wtedy, to i teraz wątpię by po pojął. Ale możecie spróbować. Jestem ci naprawdę wdzięczna, że chcesz im pomóc. – nasza mama przytuliła się do Glorii. Nie kłamała, mówiąc, że siostra naszego ojca bardzo ją lubiła od samego początku.
- Nie masz za co. Pasowaliście do siebie, był przy tobie szczęśliwy, a ty przy nim. Kochaliście się.  Jeśli mogę pomóc, to pomogę, żaden problem!

Z Glorią umówiliśmy się na przyszły tydzień. W sobotę mieliśmy wyruszyć do Oberstdorfu, ze wszelkimi wspólnymi rzeczami naszego ojca i mamy. W ciągu tego tygodnia nasza nowa ciocia, miała powoli przygotowywać na drastyczną zmianę w życiu brata, a my mieliśmy szukać w domu ich wspólnych zdjęć i tak dalej.
Coraz bardziej się bałam jak to będzie wyglądać. Jednak czułam się nieco bezpieczniej. Sama tam nie będę. Lucas i Gloria będą tam również. Nam nic się  tam nie stanie.

______
dodaję rozdział trochę spóźniony ^^
Jestem dumna z wczorajszego występu reprezentacji Niemiec. Żeby tak rozgromić w półfinałach? Miodzio!
Buziaki :*

wtorek, 1 lipca 2014

Prolog



[Camille]

Nie mogłam w to uwierzyć, to co mama mówiła. Lucas z resztą też.
Opowiadała tak spokojnie o naszym ojcu, choć  po upadku totalnie się zmienił i ją zostawił. Siedziałam w pokoju i rozmyślałam o tym, kiedy wpadłam na genialny pomysł.
Od razu pobiegłam z tym do bliźniaka. Musiał się zgodzić.
- Lucas, a co ty na to, żebyśmy znaleźli naszego ojca? Mama się zgodziła na to, więc ja nie widzę problemu… - usiadłam na łóżku obok niego i zabrałam mu z rąk książkę.
- Naprawdę chcesz go poznać? – mój brat, jakby niedowierzał.
- Nie jesteś ciekaw jaki on jest teraz? Co robi, gdzie jest, czy ma kogoś… Nie chcesz zaspokoić swojej ciekawości? Wiem, że ty też gdzieś tam w głębi serca, chciałbyś to zrobić…- zawsze wiedziałam co myśli… Prawie zawsze. W końcu jesteśmy bliźniakami! Podobnie myślimy, choć każde z nas się od siebie różni.
- No masz rację. Szukaj czegokolwiek o nim. Nawet starego adresu czy coś, a ja pogadam o tym z mamą. – powiedział, a ja uściskałam go od razu. W przeciwieństwie do innych, to ja nie wyobrażam sobie życia bez Lucasa. A on beze mnie. Może i siebie nawzajem czasami irytujemy, wyzywamy i ostro kłócimy, to tak naprawdę się uwielbiamy. Jedno za drugim wskoczyłoby w ogień. 

________
i tak prezentuje się prolog. To raczej było oczywiste, że będą chcieli poznać ojca, nie?
P.s Moc Severina podczas matur była ze mną, bo wszystko zdałam śpiewająco...prawie :)
niemiecki podstawa - 94% a rozszerzenie 61%. Najlepszy wynik w szkole!
Ah, musiałam się pochwalić ^^