[ Lucas ]
Ten tydzień
minął bardzo szybko. Ledwo się zaczął a już skończył. Wiadomo czym było to
spowodowane. Dni leciały, a my z siostrą coraz bardziej wyczekiwaliśmy tego
dnia w którym pojedziemy do legendy skoków narciarskich – Gregora
Schlierenzauera.
Gloria
uprzedziła nas, że możemy nie wrócić tego samego dnia, dlatego kazała nam się
spakować. Po jednej rzeczy na zmianę. Kiedy wybiła godzina zero, czekaliśmy na
nią pod naszym domem wraz z mamą. Ona chyba denerwowała się jeszcze bardziej. W
końcu to nie lada przeżycie, skoro dzieci mają poznać swojego ojca po 17
latach, prawda? I na dodatek go wcale nie znają. Tym bardziej, że z opowiadań
mamy wynikało, że on się bardzo zmienił.
Nie rozumiem mężczyzn, którym nie podoba się nasza rodzicielka. Tyle przeżyła z nami, sama ze sobą a przyznam
szczerze, że do brzydkich przecież nie należy. Te barany jak zwykle źle patrzą.
I do tych baranów zaliczam swojego ojca. Jak on mógł ją ot tak porzucić? Nadal
tego nie rozumiem.
Kiedy
zjawiła się ciocia, zapakowaliśmy plecaki do jej auta i wsiedliśmy.
Pomachaliśmy mamie na pożegnanie i ruszyliśmy.
Usiadłem z przodu by na równi z Glorią mieć wszystko pod kontrolą.
Camille jak zwykle grała na MOIM telefonie. Na swój do tej pory nie potrafi
uzbierać. Całą kasę wydaje na jakieś bzdury zamiast raz a porządnie
zainwestować w komórkę. Ale ona się chyba tego nigdy nie nauczy. Co jak co, ale
inteligencję to chyba ja odziedziczyłem po naszej mamie.
Po kilku
godzinach dojechaliśmy pod dom szanownego pana Schlierenzauera. Jak to nazwisko
teraz tak dziwnie brzmi… Zbyt znajomo.
Wysiedliśmy,
biorąc plecaki z bagażnika. Nie powiem. Denerwowałem się tą wizytą. Camille
również. Po niej można to jeszcze bardziej zobaczyć niż po mnie.
- Będzie
dobrze. Jakby co i tak będę wstawiała się za wami. Macie moje wsparcie. –
pocieszała nas Gloria.
Ruszyliśmy w
kierunku drzwi. Ciocia delikatnie zapukała i czekaliśmy. Wydawało się jakby
trwało to wieczność, choć tak naprawdę trwało dosłownie kilka sekund. W progu
pojawił się nasz ojciec. Spojrzał na nas dziwnie, i gdyby nie dojrzał swojej siostry,
zapewne zamknął by nam drzwi przed nosem.
- Gregor,
musimy poważnie porozmawiać. – zaczęła ciocia, a on wpuścił nas do swojej villi. Wszędzie wisiały jakieś
zdjęcia z zawodów. Trochę dalej stała zamykana na klucz gablotka, gdzie stały
najważniejsze jego puchary. Aż przeszedł mnie dreszczyk. Czy mamy prawo
wchodzić w czyjeś życie z buciorami?
- Więc o co
chodzi? I co robią tu te dzieci? – odezwał się do swojej siostry. Usiedliśmy na
kanapie, a on naprzeciwko nas. Odszukałem w plecaku album gdzie schowałem kilka
zdjęć. Jego i mamy z czasów jak jeszcze byli ze sobą.
- Te dzieci
są twoje, Gregor. Pamiętasz Leę? Dziewczynę, która stała przy twoim łóżku kiedy
wybudzałeś się po upadku w Harrachovie, 17 lat temu?
- Może i
pamiętam, i co w związku z tym? – rzucił obojętnie.
- Masz z nią
dwójkę wspaniałych dzieci. Lucasa i Camillę. To właśnie oni – przedstawiła nas,
a on patrzał się na nas, jakby niedowierzając. Takiej reakcji właśnie się
spodziewałem.
Podszedłem
do niego powoli, wyciągając rękę z albumem. Wziął i zaczął oglądać. Najpierw
swoje i naszej mamy, a potem nasze jak byliśmy mali. Gloria dorzuciła jeszcze
kilka fotografii z czasów, kiedy nasz ojciec był maluchem.
- Oni są
podobni do mnie na tych zdjęciach – stwierdził Gregor i po chwili jego wzrok
przeniósł się na naszą dwójkę. Ale on jest bystry!
- Brawo
Sherlocku. – skwitowała Gloria – Chciałam ci o nich powiedzieć już 17 lat temu,
jednak Leah mi zabroniła. Z miłości do ciebie ciężar wychowania wzięła na siebie.
Rezygnowała ze wszystkiego, byś ty mógł żyć z tymi lafiryndami. Teraz to nie
ona je zmusiła, tylko same chciały cię poznać.
- Jeżeli pan
nam nie wierzy w pokrewieństwo, to wraz z Camillą możemy zrobić testy DNA, dla
pewności – odezwałem się.
- Nie ma
takiej potrzeby. Skoro Gloria tak mówi, to tak jest. – oddał mi album i
ponownie rozsiadł się na kanapie.
- Pan kochał
naszą mamę. Historię, którą nam opowiedziała ma przeniesienie na pewne
sytuacje, które zostały sfilmowane. Może pan zobaczyć filmiki w internecie. Robi
pan kształt litery „L” ze swoich palców, po kilku wygranych konkursach w
sezonie 2016/2017. „L” jak Leah. Pan
Pointner i reszta ówczesnej drużyny, również to potwierdzi, że pan kochał naszą
mamę – mówiłem a on tylko słuchał i kiwał głową.
- Wybaczcie,
ale muszę to sobie przemyśleć i może co nie co poprzypominać. Jak wiecie
straciłem po tamtym feralnym upadku pamięć. Mam czasem przebłyski, które
kompletnie nic mi nie mówią.
- Jasne,
rozumiemy to. – przytaknąłem. Siostra
trzymała moją rękę i ściskała ją coraz mocniej. Nie czuła się tu zbyt
komfortowo. Bała się chyba tego człowieka, który jest naszym ojcem. Chyba
zaczęła wątpić w to, że on kiedykolwiek przypomni sobie mamę i uczucie, które
ich wtedy łączyło.
[ Camille ]
Gloria po
rozmowie z naszym ojcem ( do tej pory nie powiedział nam jak mamy się do niego
zwracać) zakomunikowała nam, że dzisiaj u niego nocujemy. Przygotował nam pokoje,
jednak ja wolałam spać z bratem. Bałam się nowych miejsc, dlatego Lucas nic nie
miał przeciwko temu. Uwielbiam to, że jest taki kochany. Mama miała rację, mamy
tylko siebie i o siebie nawzajem musimy się troszczyć. A raczej Lucas o mnie.
Bo to on jest chłopakiem.
Przez długi
czas nie mogłam zasnąć. Na końcu korytarza spał mój ojciec. To było dość dziwne
uczucie. By zagłuszyć swoje myśli, założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać
muzyki. Zasnęłam szybko, choć wcześnie rano się obudziłam.
Żeby nie
zbudzić brata, który sobie spał po drugiej stronie łóżka, wstałam jak najciszej
się tylko dało.
Wyszłam z
pokoju, myśląc, że wszyscy również śpiąc, jednak się myliłam. Zeszłam do
kuchni, w której już gospodarzył mój ojciec. Posłał mi niezbyt szeroki uśmiech
i zaproponował kanapkę. Z racji, że ja
zawsze jestem głodna, to poczęstowałam się.
On wstawił jeszcze wodę na herbatę.
- Zwykłą
czarną czy może jakąś smakową?
- A jest
może brzoskwinia-mango? – zapytałam, a on przyjrzał mi się jeszcze bardziej.
Pokiwał głową i chwile później zalał ją w kubku.
- To jest
również moja ulubiona herbata – zaczął, kiedy właśnie brałam łyk gorącej
cieczy. No cóż. Można się było tego w sumie spodziewać, że prócz podobnych
zdjęć z dzieciństwa i poniekąd charakteru, będziemy mieli coś więcej wspólnego.
Potem
zapytał się mnie o coś, co kompletnie wybiło mnie z rytmu. Wspomniał o mamie i
tego, czy mogłabym mu podać jej numer telefonu, bo chciałby się z nią spotkać i
po prostu porozmawiać.
Kiwnęłam
głową i podałam mu rząd cyfr, które zapisywał na swoim I-phonie.
Podziękowałam
mu serdecznie za śniadanie. Starałam się raczej zwracać bezosobowo. Gdyż
formułka „pan” jakoś mnie od razu peszyła.
Kiedy tylko
ciocia i Lucas wstali oraz zjedli śniadanie, wyruszyliśmy w podróż do
Innsbrucka. Jednak nie mogłam się
powstrzymać z jedną rzeczą. Mianowicie, jak nikt nie patrzył, wyciągnęłam z plecaka
brata, zdjęcie, gdzie Gregor i nasza mama, obejmują się nawzajem i pozują do
zdjęcia przed skocznią. Z tłu była data 28
stycznia 2017 Kulm.
Mam
nadzieję, że gdy to zobaczy, może coś mu się przypomni. Bardzo bym chciała go
bardziej poznać i pomóc mamie. Ona go wciąż kocha, co było przecież widać jak
opowiadała nam swoją historię. Fajnie by było, gdyby się zeszli na nowo. Oboje
z Lucasem zyskalibyśmy coś, co zostało nam niechcący zabrane.
Wróciliśmy
do domu, serdecznie dziękując Glorii za pomoc w poznaniu ojca.
- Nie ma
sprawy, kochani. Z waszą mamą naprawdę się lubiłyśmy, więc to dla mnie żaden
problem – ucałowała nas w czoła i po pożegnaniu się z naszą rodzicielką,
odjechała w kierunku Fulpmes.
Zastanawiałam
się, dlaczego nasz ojciec nie jest taki jak Gloria. Szczęśliwy, chętny do
pomocy…
- I jak
było? – z myślenia wyrwał mnie głos mamy.
Wraz z
Lucasem zaczęliśmy jej wszystko ze szczegółami opowiadać.
Widać było,
że jego reakcja nie zrobiła na niej żadnego wrażenia. Spodziewała się tego.
- Widząc wasze
zdjęcia powiedział, że czasem ma przebłyski pamięci, jednak bez konkretnych
sytuacji. – odezwał się bliźniak.
Mama trochę
poszerzyła oczy. Wdziałam w nich taką małą iskierkę, która pojawiała się wtedy
gdy mama miała odrobinę nadziei, na cokolwiek. Ale nadzieja. Słowo klucz.
Przemilczałam
temat, że Gregor ma jej numer telefonu.
W każdej chwili może zadzwonić, a ona odebrać.
Później
powiedziałam o tej sytuacji bratu, a dosłownie kilka sekund później,
usłyszeliśmy tłuczone szkło w kuchni, a ciutke wcześniej dzwoniący telefon.
Szybko
zbiegliśmy do pomieszczenia, gdzie znajdowała się mama.
Rozmawiała
niepewnie przez komórkę, obserwując to co właśnie zrobiła.
- To może w
kawiarence na Rosenstrasse? – zaproponowała. To na pewno dzwonił tata. W innym
przypadku nie wspomniałaby o tej konkretnej kawiarence.
Rozłączyła
się i spojrzała na nas, jakbyśmy byli czemuś winni.
- Które z
was podało mu mój numer telefonu? – zapytała, starając się sprzątnąć kawałeczki
porcelany, która się chwilę temu potłukła.
Niepewnie podniosłam
rękę. Ona tylko westchnęła i powróciła do sprzątania. Pomogłam jej w tym, a
brat kręcił głową. Tylko ja to widziałam, na całe szczęście.
Chyba
zrobiłam najgłupszą rzecz na świecie, podając mu ten cholerny numer.
Ale ja dalej
mam nadzieję, że oni ze sobą będą. Tak
bardzo bym chciała!
Choć wiem,
że chcieć to nie zawsze móc, ale spróbować nigdy nie zaszkodzi!
________
Perspektywa blixniaków nie zawsze będzie, ale będzie. Będą mieszane perspektywy, raz Gregor z Lucasem, albo Gregor z Leą... czaicie, nie? :)
Dumna ze zwycięstwa moich Niemców na mundialu. Należało im się <3
Do następnego :*
Czaimy:-) żółwik, jeśli chodzi o Niemców :-)
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, ale znowu czegoś mi brakuje. No, ale może jestem zbyt wymagająca ech chyba się starzeje i marudze:-)
Życzę weny:-)
Myslałam, że Gregor jakoś usilnie będzie sie starał wyprzeć zarówno związku z Leah jak i dzieciaków, ale się nieco pomyliłam ;) trochę było sztywno pomiędzy nimi, ale czy można się temu dziwić? raczej nie, zwłaszcza, że spotkali się z prawie obcym sobie meżczyzną...
OdpowiedzUsuńi ten telefon Gregora do Ich matki...ciekawa jestem jak to dalej się potoczy ;p
No proszę- w końcu nadeszło tak długo wyczekiwane spotkanie :) Szczerze powiedziawszy myślałam, że Gregor zareaguje całkowicie inaczej- będzie zły i niechętny do rozmów. Miło, że tak się nie stało. Zarówno dla bliźniaków i dla niego był to spory szok, dlatego nie ma, co się dziwić z panującej atmosfery. Wszyscy muszą się oswoić z tą myślą. Gregor, że ma dzieci, dzieciaki z tym, że w końcu poznały swojego tatę, a Leah z tym, że wkrótce spotka swoją miłość :) Dobrze, że Camille podała mu jej numer :D
OdpowiedzUsuńMoże spotkanie właśnie w tej kawiarni spowoduje, że Gregor przypomni sobie wszystko? Zresztą- opowieści, zdjęcia i filmy mówią same za siebie ^^
Pozdrawiam ;*
Wspaniałe opowiadanie! <3
OdpowiedzUsuń