[ Leah ]
Od
wczorajszego dnia chodzę nerwowo i wszystko robię bez najmniejszego
zastanowienia. Wszystko przez Gregora. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek go
usłyszę a co dopiero zobaczę. Nie sądziłam nawet, że się do mnie odezwie.
Mogłam siedzieć cicho i nic nie mówić dzieciom. Żadnej historii by nie usłyszeli i teraz może miałabym święty
spokój. No ale cóż. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Przeżyłam 17 lat z
dwójką dzieci i doskonale dawałam sobie radę sama w ich wychowaniu, to nie
miałabym dać rady spotkaniu z byłym facetem? Który mnie obraził i stwierdził,
ze jak on mógł kochać kogoś takiego jak
ja? W końcu jestem w stanie wszystko znieść, prawda?
Stałam przed
szafą i zastanawiałam się w co mam się ubrać. Urwałam się specjalnie wcześniej
z pracy, by mieć więcej czasu na przygotowania.
Postawiłam
na wygodę. Dżinsy i biała koszulka z krótkim rękawkiem.
Zastanawiałam
się, co ja mu powiem kiedy już się spotkamy.
Nie widzieliśmy się tyle lat i co? Powiem mu, że fajne nam wyszły
dzieci? Że dalej go kocham pomimo upływu tylu lat? Że doskonale dawałam sobie
radę bez niego? Przecież to istne szaleństwo.
Wyszłam z
domu, prosząc dzieci by trzymały za mnie kciuki. Byłam dosłownie kłębkiem
nerwów. Od poprzedniego dnia prawie nic nie jadłam. Mój żołądek definitywnie
się zbuntował. Kiedy już stałam przy kawiarence, w oknie dojrzałam jego postać.
Siedział już przy stoliku i czekał na mnie. Nabrałam dużo powietrza, po czym je
wypuściłam i złapałam za klamkę drzwi. Weszłam zdecydowanym korkiem i usiadłam
naprzeciwko niego.
Nawet trudno
było mi powiedzieć, czy się cieszył z tego spotkania czy też nie. Z jego twarzy
nic nie mogłam wyczytać.
- Pamiętam
ta kawiarnię – zaczął od razu. Dobrze, że pamiętał, jednak teraz ja
zastanawiałam się czy to dobrze czy źle.
- Tutaj
umówiliśmy się po raz pierwszy. Zadzwoniłeś do mnie i poprosiłeś o spotkanie.
Chciałeś mi przekazać parę informacji na temat tego co się dowiedziałeś o pracy
medyka w kadrze. Włąśnie w tym miejscu się spotkaliśmy. Konkretniej przy tamtym
stoliku siedzieliśmy – palcem wskazałam na pusty stolik niedaleko nas.
- Gloria mi
wspominała nie raz o tobie. Nie raz ochrzaniała mnie za to, że skreśliłem cię,
choć wszyscy mi mówili, że cię kocham. Nie raz w snach mam jakieś niejasne dla
mnie sytuacje i twarze. Teraz wiem, że to była twoja twarz, a sytuacje to
pewnie dotyczyły nas. Skocznia, pokoje, spacery… - mówił, a ja zastanawiałam
się, co dokładnie miał na myśli. Wyjdzie do knajpy z całą kadrą na piwo? Tańce
do białego rana? Oglądanie filmów i szeptanie do ucha, jak bardzo mnie kocha?
Noszenie na rękach przed całą kadrą? Tyle pięknych momentów myśmy przeżyli, a
on pamięta je tylko wyrywkowo… Szkoda.
- Po tamtym
upadku zmieniłeś się. Twoje oczy nie były już ciepłe, mleczno-czekoladowe.
Tylko gorzkie i prawie czarne. Nie chciałeś słuchać, nie chciałeś nic sobie
przy nas przypomnieć. Najbardziej
zabolało mnie chyba to, jak zaprzeczyłeś, że mnie kochasz! Choć kilka dni
wcześniej było zupełnie inaczej. Nigdy mnie w takim razie nie kochałeś, skoro
nawet serce nie poznawało mnie. To
bolało, wiesz?! – do moich oczu zaczęły napływać łzy. Znów przypomniałam sobie
ten cholerny szpital w Czechach i przed oczami miałam jego, jak leżał na
szpitalnym łóżku i mówił stanowczo, że mnie nie zna to tym bardziej nie kocha.
- Ten upadek
naprawdę wywołał we mnie wielkie szkody. Fizyczne i psychiczne. – tłumaczył
się. Dotknął mojej dłoni, a dreszcze od razu się pojawiły.
Znowu powrót
do tej cholernej przeszłości.
- Nic się
nie zmieniłaś, mając do porównania tylko twoje stare zdjęcie – powiedział
delikatnie, lecz z uczuciem. Zaczęłam się zastanawiać czy to możliwe by po 17
lat jego serce stwierdziło, że ja jestem tą jedyną i to mnie jednak powinien
pokochać na stałe, na stare lata.
Głupie i
naiwne, wiem. Jednak to właśnie on wywołuje we mnie takie uczucia i rozterki.
- Poradziłaś
sobie fantastycznie w wychowaniu bliźniaków. Jesteś świetną matką –
kontynuował.
- Skąd ty to
możesz wiedzieć, co? Poznałeś ich dopiero dwa dni temu. Nic o nich nie wiesz.
Nie znasz ich tak jak ja. Nie wiesz nawet nic o mnie. – mówiłam, wycierając łzy
z policzków.
- Chcę to
zmienić. Pozwolisz mi się poznać na nowo? I dzieci też? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Tak,
jesteś ich ojcem. Masz do tego prawo – powiedziałam i wstałam od stolika. – Jak będziesz chciał się konkretnie umówić
to zadzwoń. Teraz musze już iść, przepraszam – i wyszłam szybko.
W połowie
drugi usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Ileż uczuć może wywołać stara
miłość?!
W każde
urodziny bliźniaków wyobrażałam sobie ten moment, że jest z nimi Gregor. Śpiewa
im sto lat i razem wręczamy im prezenty. Uczy ich grać w piłkę, albo zachęca do
skakania.
A teraz?
[ Lucas ]
Widziałem mamę jak wraca. Pech akurat taki, że mam okno
na podjazd. Wycierała łzy z policzka i poprawiła włosy, zanim weszła do domu.
Nie
usłyszałem też jej standardowego tekstu” Kochani, już jestem. Chcecie
kolacji?”, więc od razu domyśliłem się, że nie chce na ten temat z nami
rozmawiać. Chyba zawsze będę się już
obwiniał za samopoczucie mamy. Wyszedłem z pokoju i usiadłem na schodach tak,
by zobaczyć co robi.
Krzątała się
po mieszkaniu, co rusz pociągając nosem. Kiedy usiadła na kanapie to i ja
ruszyłem do akcji. Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Zacząłem przepraszać,
bo co jak co, ale czuję się za to winny. Gdyby nie ta głupia Camille i jej
durnowaty pomysł, nigdy bym nie wpadł na to, by poznać ojca. Bo i po co mi to
do życia potrzebne? Przeżyłem bez niego 17 lat to i następne 100 przeżyję.
Mama mnie
objęła. Czułem jak się delikatnie trzęsie. Była zdenerwowana, ale w końcu co
się dziwić?
- Gregor
chce się z wami spotkać i poznać was – zaczęła a ja usiadłem obok niej.
Spojrzałem w jej smutne i zaszklone oczy, i tylko westchnąłem.
Nie
powiedziała już nic więcej. Omijała temat
swój i naszego ojca. Widocznie to się działo na ich spotkaniu chciała zostawić
dla siebie, i ja to doskonale rozumiałem. Już wystarczająco się przed nami
otworzyła i opowiedziała o przeszłości. W końcu nie każda matka, chce opowiadać
o byłej miłości i każdym aspekcie jaki pamięta z tegoż okresu, prawda?
Tak się
zastanawiam, czy ona tego teraz w myślach żałuje?
Ale wiem
jedno. Swoim zachowaniem potwierdza tylko to, że wciąż go kocha!
Pewnie
dzięki tej opowieści, chciała na nowo przypomnieć sobie ten magiczny dla niej
czas. Wrócić choć na chwilę do przeszłości i żyć na nowo tą historią. Tak
bardzo ją kocham, za wszystko. Jej poświecenie dla nas. Bo to chyba jest
podstawą wszystkiego, każdego najmniejszego uczucia do niej. Jestem szczerą
osobą. Mówię o uczuciach bez jakichkolwiek ograniczeń. Nie wstydzę się właśnej
mamy, bo to dzięki niej wraz z Camille żyjemy. Ona nie jest taka. Jest szalona,
ale jeśli chodzi o rozmawianie o uczuciach to momentalnie się zamyka. Myślę, że pod tym kątem jest podobna do ojca.
Tak mi się przynajmniej wydaje.
Teraz sam
nie wiem co zrobić. Pozwolić ojcu by nas poznał i tym samym nawiedzał nasza
mamę, której serduszko zaraz pęknie? Czy może jednak odgrodzić się grubą kreską
od tego człowieka i żyć sobie dalej?
Camille
pewnie wolałaby tą pierwszą opcję, natomiast ja… chyba wybrałbym ta pierwszą.
Ale ja myślę o wszystkich. Dziwnie by było, jakby tylko moja bliźniaczka
chciała mieć z nim kontakt.
Boże,
dlaczego dałem się w to wkręcić tej kretynce!?
_____
i przybyła nowa perspektywa :)
Wisła <3