[ Gregor ]
Wracałem do
Oberstdorfu. Cały czas zastanawiałem się
czy nie chcę się przeprowadzić bliżej dzieci i Lii. Dobrze mi było w
domu, gdzie miałem wszystko. Okolica tez mi przecież bardzo odpowiadała… Nie
chciałbym tym pomysłem wystraszyć Lii. Musiałem zadzwonić do Glorii.
Zrobiłem to
od razu po przyjeździe do mojego wielkiego i zarazem pustego domu.
Powiedziałem
jej o swoim pomyśle i o tym, że Leah chyba nie byłaby z tego powodu zadowolona.
Szczególnie po tym jak naskoczyła na mnie w tej kawiarence i na Talent Show, po
tym pocałunku który oddała.
- To dla
niej kolejna życiowa rewolucja. Nie spodziewała się twojej, dość pozytywnej
reakcji na dzieci. Po drugie, nie widziała cię 17 lat! – mówiła do słuchawki
telefonu, z takim przejęciem, że myślałem, ze zaraz padnie na zawał.
Jednak
musiałem przyznać jej rację.
Postanowiłem,
że następnego dnia zadzwonię do związku
narciarskiego, który proponował mi wielokrotnie pracę jak trener drużyny
seniorów.
Gdybym
przyjął tą robotę, musiałbym się przeprowadzić do Innsbrucka, gdzie miałbym
główną „siedzibę” do treningów, czyli moją ulubioną skocznię Bergisel.
To byłby
idealny powód do przeprowadzki.
Z prawie samego
rana zadzwoniłem do związku. Przekierowali mnie do różnych ludzi, a ci do
innych, aż w końcu trafiłem do głównego naczelnika, czy jak się tam zwał.
Spytałem się
o ten etat trenera, na co ten się od razu ożywił.
- Chętnie
pana przyjmiemy! Dla pana zawsze tu będą drzwi otwarte. – mówił, na co ja
uśmiechałem się pod nosem. Nie wiedziałem, że byłem tam aż takim idolem… Ba,
wciąż jestem!
Umówiłem się
na spotkanie na punkt 14 w siedzibie związku.
Aż mój mózg rozjaśniał od samych pozytywnych myśli.
Zacząłem się
ogarniać i chwilę po 12 wyjechałem z domu, pełen dobrej energii. Pozostaje
tylko kwestia Lii i tego, czy nie będzie miała
nic przeciwko temu…
[ Leah ]
Miałam
właśnie przerwę w pracy, kiedy rozdzwoniła się moja komórka. Wyjęłam ją
pospiesznie z torebki, kiedy zobaczyłam, kto dzwoni. Moje serce, jak zawsze
zaczęło mocniej i szybciej bić, gdy widziałam jego imię na wyświetlaczu
telefonu, czy gdziekolwiek indziej.
Odebrałam
niepewnie, nie wiedząc czego ma się tym razem spodziewać.
Mam w sobie
tyle sprzecznych uczuć do niego, że gdybym komukolwiek o nich powiedziała,
uznałby mnie za wariatkę i zamknął w
zakładzie psychiatrycznym, ze stwierdzeniem jakieś dziwnej, jeszcze nieznanej
choroby psychicznej.
- Cześć –
powiedział – Muszę z tobą dość poważnie porozmawiać… Miałabyś dzisiaj czas?
- Taa-ak –
zająknęłam się.- Kończę za dwie godziny… więc… o 17.15 w tamtej kawiarence? –
zaproponowałam. Nie mam kompletnie pojęcia, gdzie moglibyśmy się spotkać. Ta
kawiarenka nas połączyła i mam do niej pewnego rodzaju sentyment.
- Super. Do
zobaczenia! – pożegnał się.
Miał jakiś
inny głos. Jakby radośniejszy i cieplejszy. Czyżby znalazł się nową? I chciał
mi ją przedstawić? Tego bym chyba już nie zniosła.
Wybiła
godzina końca pracy, więc szybko się przebrałam i z torebką w ręce wyszłam ze
szpitala, kierując się w stronę tamtej kawiarenki na Rosenstrasse.
By się nie
spóźnić wzięłam taksówkę. Zapłaciłam niewiele, a i byłam prawie punktualnie na
miejscu.
Zamówiłam
sobie od razu cappuccino i usiadłam przy stoliku, przy którym już czekał na
mnie Gregor.
Był taki
pełen energii, że aż dziw bierze.
- A więc…
Zacznę może od początku. Od pewnego czasu dostawałem propozycje posady trenera
seniorów. Wiadomo, wyjazdy na konkursy zimowe i letnie wchodzą w plan tego, ale
główne treningi przygotowawcze odbywałyby się w Innsbrucku. Nie powiem, odkąd
poznałem Lucasa i Camille, zastanawiam się czy nie przeprowadzić się tu. Dzieci
nie musiałby tracić czasu na dojazdy do mnie, ja bym wreszcie coś z sobą
zrobił… I weekendy by odpadały, ale w tygodniu czas mógłbym z nimi spędzić.
Przyjąłem tą pracę. I chciałem znać twoje zdanie na ten temat – zakończył swój
monolog, a mnie dosłownie zamurowało. Liczył się z moim zdaniem. Pomyślał o
wszystkim i jeszcze dał mi bardzo dobry powód do przeprowadzki tutaj.
- Nie mogę
ci nic zabronić. Skoro już przyjąłeś tą pracę, to i przeprowadź się tu. Słuchaj
się serca, ono najlepiej podpowiada w takich sprawach. Doceniam to, że chciałeś
znać moje zdanie. – uśmiechnęłam się delikatnie. On jeszcze bardziej się rozweselił.
[ Gregor]
Kamień spadł
mi z serca. Nie powiedziała jednoznacznie, że się zgadza, jednak nie wyraziła
również niechęci do tego pomysłu.
Chciałbym ją
odzyskać. I muszę zrobić wszystko by
zbliżyć się do niej najbliżej jako to tylko możliwe.
Odwiozłem
Lię pod dom. Podziękowałem jej za spotkanie i powiedziałem, że jak już będę
wiedział ze wszystkim co i jak, to na pewno dam jej znać.
Uśmiechnęła
się blado i zamknęła drzwi od strony pasażera. Obserwowałem ją jak idzie i
wchodzi do domu.
Znów to
powiem, ale jak ja mogłem być taki głupi?
Takich jak
ja to powinno się karać za takie zbrodnie.
________
Jakiś taki
krótki wyszedł >.< nie zabijajcie mnie.
To odcinek
należący chyba do tych takich przejściowych…
I dedykuję go tak czy siak mojej kochanej lolle, która czekała na jakikolwiek rozdział. Wybacz, że taki słabej jakości Ci taki zadedykowałam, ale jest, nie?