[ Lucas ]
Dwa tygodnie
czekałem na ten konkretny dzień. Dziś właśnie, tata przeprowadza się do
Innsbrucka. Kupił piękny dom niedaleko nas.
Siedziałem
przed domem i niecierpliwie wypatrywałem samochód ojca. Umówiliśmy się, że pomogę mu w układaniu
rzeczy, jak i malowaniu mojego pokoju,
urządzeniu i tak dalej. To samo miała zrobić Camille co do swojego pokoju,
jednak tym razem wolała znów iść na zakupy. Coraz bardziej się u mnie zadłuża,
wredota jedna. Jestem ciekaw kiedy i za co ma zamiar oddać mi te wszystkie
pożyczone pieniądze, jak od razu wszystko wydaje. W takich momentach aż żałuje
się, że ma się tak dobre serce.
Kiedy na
horyzoncie pojawiło się auto taty, momentalnie wstałem. Mama była w pracy, co
było dość nietypowe jak na sobotę, jednak musiała wziąć dyżur za chorą
koleżankę.
Wsiadłem do
prawie pełnego samochodu i przywitałem się z tatą.
- Reszta
jedzie za mną – powiedział, a ja się odwróciłem. Zobaczyłem dwie ciężarówki i
jeszcze w oddali jedno małe auto dostawcze.
No to będzie
zabawa!
Kilka minut
dosłownie zajęła nam podróż do nowego domu ojca. Zaparkowaliśmy na podjeździe,
kiedy ciężarówki tarasowały drogę w jedną stronę.
Życie,
prawda?
Po chwili od
drugiej strony ulicy podjechało czarne auto.
Wysiedli z niego mężczyźni, w wieku podobnym do Gregora. Podeszli do nas
i uśmiechnęli się do niego. Podali mu rękę, którą im uścisnął.
- Lucas, to
moi przyjaciele. Manuel Fettner i Thomas Morgenstern, również byli skoczkowie
narciarscy – przedstawił mi ich tata. Również
uścisnąłem z każdym z nich dłoń.
- To twój
syn? – zapytał Manu (jak kazał na siebie mówić), a na co ojciec pokiwał głową.
- To dlatego
Leah odeszła z pracy! – powiedział głośno blondyn - Ja ci zawsze mówiłem, że
ona jest tą jedyną –dopowiedział przyjaciel ojca, na co on sam zgodnie
przytakiwał.
- Po raz
pierwszy w życiu miałeś rację. Chciałbym ją odzyskać – zaśmiał się. – Ale teraz
do roboty. Mamy sporo do ogarnięcia!
I zaczęła
się harówka. Kierowcy ciężarówek również pomagali nam wnieść wszystkie rzeczy
do domu.
W głowie
cały czas miałem słowa ojca. Że chciałby odzyskać mamę. Teraz nie mam już chyba
żadnego powodu by mu nie wierzyć. Chce
być blisko nas, blisko mamy, chce mieć z nami kontakt najlepszy jak tylko się
da… On naprawdę kocha mamę. I ja już to wiem i z pewnością on też.
Kiedy
mieliśmy chwilę przerwy, przyjaciel taty poszedł na dwór, a ja w domu zostałem
sam z Gregorem.
Z racji, że
nie widział mamy przez 17 lat, powinien co nie co o niej wiedzieć, prawda?
Szczególnie, że mogła się zmienić od tamtego czasu, albo on zapomnieć
najbardziej podstawowych o niej rzeczy.
Powiedziałem
mu, gdzie mama lubi wychodzić, co robić w czasie wolnym. Jakie rzeczy lubi, a co ją odstrasza.
Oczywiście miałem na myśli, że jeśli chodzi i biżuterię jakąkolwiek, to mama
woli taką skromną i subtelną.
- Dzięki, to
miłe z twojej strony – poklepał mnie po ramieniu. – Manu wraca z papierosa. Do
roboty!
[ Gregor ]
Wiem, że
jest środek nocy, jednak dopiero wtedy skończyliśmy przenosić wszystkie rzeczy. Odwiozłem już na wpół śpiącego i bardzo
zmęczonego Lucasa, i wróciłem do domu
Położyłem
się na łóżku w teoretycznie już moim pokoju, kiedy znów zacząłem myśleć o Lii.
Napisałem do
niej wiadomość, że wieczorem będę czekał pod jej domem. Że mam dla niej niespodziankę.
Ciekawe czy
odgadnie mój zamysł.
Nie miałem
pojęcia co robię. Robiłem to co podpowiada mi serce, a sama Leah powiedziała
mi, że mam podążać za sercem, prawda? No to się posłuchałem, chyba pierwszy raz
w życiu. Może uznać to za szalone, że to nie dla osób w naszym wieku… ale muszę
jakoś naprawić nasze relacje. Przekonać ją, że mi na niej zależy! Że chyba
powoli odzyskuję to dawne uczucie, które ją kiedyś darzyłem. Czuję się jak
nastolatek, który stara się poderwać fajną „laskę”, z tym, że tą „laską” jest dorosła kobieta, która wychowała
mi dwójkę wspaniałych dzieci.
Zasnąłem,
chyba z uśmiechem na ustach.
Następnego
dnia, moje przygotowania do wieczoru, zaczęły się prawie z samego rana i trwały
dopóki nie wyszedłem, i nie wsiadłem do auta. Ubrałem się w dżinsy i białą
koszulę. Wcześniej podjechałem do jubilera po mały drobiazg. Na to zasługiwała
od samego początku, jak tylko się poznaliśmy. Pomysł praktycznie rzecz biorąc
podsunął mi Fettner.
Czekałem pod
jej domem w swoim czarnym Audi. Kiedy wyszła, wysiadłem z auta i otworzyłem jej
drzwi. Odgadła mój zamysł. Ubrała się stosownie do miejsca, w które chciałem ją
zabrać. Naprawdę pięknie wyglądała. Czerwona sukienka, loki…Wszystko idealnie.
Zaproponowałem
jej swoje ramię. Chwyciła je chętnie. Chyba nie zastanawiała się nad tym co
robi. Poddała się całkowicie.
Była pod
wielkim wrażeniem, kiedy zbliżaliśmy się do restauracji, tylko dla VIPów, że tak powiem.
Otworzyłem
przed nią drzwi i weszliśmy do środka. Kelner zaprowadził nas do
zarezerwowanego przeze mnie stolika i usiedliśmy, mając już przed sobą kartę
dań.
- Żałuję
tych 17 lat jakie przeżyłaś beze mnie. Żałuję tego, co wtedy ci powiedziałem w
szpitalu i nie słuchałem innych.
Słyszałaś ostatnio te słowa już wiele razy, wiem. Chcę byś to po prostu
wiedziała, że żałuję tego naprawdę. – wstałem
od stolika i uklęknąłem przed nią. Była bardzo zdziwiona moim posunięciem.
- Nie pytaj
mnie co robię, bo sam nie wiem. Poszedłem tylko za głosem serca… Leah, chcesz
zostać moją żoną? – zapytałem wreszcie, na co ona chyba niedowierzała moim
przed chwilą wypowiedzianym słowom.
Wielu się
zdziwi, że po takiej wyboistej drodze do takiej sytuacji można wciąż kogoś
kochać.
Nie wiem co
wtedy robiło moje serce, nie wiem co robiłem by je zagłuszyć. Nie wiem dlaczego
nikogo nie słuchałem.
- Chyba
zwariowałam, ale tak! – powiedziała, ze łzami w oczach. Wpiłem się w jej usta,
by chwilę później wsunąć jej pierścionek na odpowiedni palec.
Te słowa
były dla mnie dowodem, że przez te 17 lat kochała mnie. Miała nadzieję, która
przecież umiera ostatnia.
_______
znów się nie popisałam ;< ale zaczeły się studia, wykłady do późna, owieczka pozostawiona przez rodziców sama sobie i tak ogólny brak czasu nawet na skopiowanie rozdziału i wklejenie go z worda tu.
Wybaczcie.
I pozostały już tylko dwa rozdziały do końca...tak na marginesie.